Zaklęty łabędź - czyli szybka rada jak docenić to, co się ma




            Szłam szybkim krokiem znanymi mi dobrze ulicami. Wszystko – domy, drzewa, ludzie – przybrało bardziej intensywne barwy. Wkroczyłam do parku. Ciemnego zakątka, oświetlonego blaskiem stojących latarni. Wszędzie było pełno ludzi. Większości z nich nie byłam w stanie rozpoznać, przez ciemności, które mnie otaczały. Twarze zlewały się ze sobą, tworząc jedną nierównomierną masę, oczekujących na rozpoczęcie przedstawienia osób. Tłum gęstniał im bardziej podchodziłam do sceny. Jakoś udało mi się usiąść na trawie i zająć w miarę dobrej miejsce. Widziałam tylko połowę tancerzy, bo drugie pół zasłaniali mi ludzie, ale to i tak było już coś, bo niektórzy widzieli jeszcze mniej, niż ja. Za to wszyscy obecni mogli rozkoszować się przepiękną muzyką graną na żywo przed utalentowanych muzyków; Baletnice wirowały, ludzie klaskali, śmiali się i zachwycali się sztuką – która w wydaniu tej pracowitej młodzieży była naprawdę przepiękna. Dobrze mi znany park zamienił się w ten wieczór w zupełnie inne, nieodkryte miejsce. A to wszystko dzięki kulturze, która sprawia, że nasze trywialne, małostkowe życie nabiera głębi. Kultura to powietrze dla wszystkich, którzy chcą istnieć nie tylko dla pracy, czy rozrywki, ale również dla czegoś niematerialnego, czegoś co warto pielęgnować i nosić w sobie.


Ciężka praca popłaca:


            Zabrać się do robienia czegoś i w konsekwencji zrobić cokolwiek nie jest wcale tak łatwo, czy prosto. Wszyscy z własnego doświadczenia dobrze wiemy, że czasami (ale i tak zdecydowanie za często) pojawiają się w naszym życiu okresy przepełnione lenistwem, sielanką… Jak z tego wyjść? Ten temat jest ważny szczególnie teraz we wrześniu, kiedy to po długiej przerwie wracamy z powrotem do swojej codzienności przed wakacjami. Początki są trudne, ale nie tak bardzo jak środki, które bywają mordercze w swojej rutynie i pracowitości. Ale życie nie opiera się tylko na przyjemnościach; życie to ciągła ciężka praca, zmaganie się ze swoimi wadami oraz lenistwem, które nie raz każe nam włączyć kolejny odcinek serialu na Netflixsie, niż zrobić coś bardziej pożytecznego. Ale nie warto poddawać się temu wewnętrznemu, zdradzieckiemu głosowi. W końcu, jak mówi sławne przysłowie, ciężka praca popłaca. Dlaczego o tym mówię? O tuż podziwianie tańczących baletnic przypomniało mi o tym, że warto robić w życiu coś wartościowego; zerwać z naturą lekkoducha i twardo stąpać po ziemi; Wdziałam taniec tych tancerzy. Trwał on zaledwie półtorej godziny. Przedstawienie było piękne. Ale to pewnie nic. Bo najpiękniejszy jest czas przygotowania, a nie sam efekt swojej pracy. Przecież tancerze nie chodzą na codzienne, wyczerpujące treningi po to, aby dobrze prezentować się na scenie podczas pokazu. Nie, oni robią to dla samej radości, jaką daje im taniec. Dlatego też rozpierała mnie duma i podziw dla tych ludzi. Nie wiele jest osób, które są w stanie tak ciężko pracować – i to tak w młodym wieku. Bo zaznaczam, w „Zaklętym łabędziu” nie występowały osoby „stare” z wieloletnim stażem, tylko młode, ciągle doskonalące się; Kiedy poświęcamy czemuś nasze życie, zaczynamy lepiej wykorzystywać nasz wolny czas. Dzięki temu nasze lenistwo nie ma szans wkraść się w nasze łaski. Skoro zdecydowaliśmy już co jest dla nas ważne, to nie musimy już tego szukać wśród innych kuszących przyjemności;


Mniej zawsze oczy szeroko otwarte:


            Jedziemy na wakacje za granice, by tam odpocząć i napawać się pięknem. Przyjeżdżamy z powrotem do domu i zaczynamy narzekać, jak tu u nas jest brzydko, okropnie, czyli ogólnie nieatrakcyjnie. A tu się okazuję, że wiele osób z innych krajów przyjeżdża do nas i wyjeżdżać już nie chcę. Jak to się dzieję, że im się tu podoba bardziej, niż nam? O tuż wszystko co nowe budzi naszą ciekawość, a w konsekwencji zainteresowanie. A kiedy jesteśmy ciekawi to otwieramy szeroko oczy, by móc w jak największym stopniu zaspokoić naszą nieodpartą chęć poznania tego nowego świata; Piękno ukryte jest wszędzie. Trudno znaleźć go tym, którzy go nie szukają. Za to prościej mają ci, co starają się go znaleźć (choćby naprawdę było ukryte głęboko). A często nie doceniamy tego co mamy dopóty, dopóki tego nie stracimy. Abstrahując od piękna, chciałabym pochylić się w stronę 80 rocznicy wybuchu II wojny światowej, którą obchodziliśmy dwa dni temu. Popatrzy przez chwilę przez okno. Spójrz na tę piękne niebo i białe, puszyste chmury wiszące na nim. Zwróć uwagę na drzewa – duże, rozłożyste, tak różnorodne. Niech i Twój wzrok spocznie na kwiatach – widzisz te małe nieporadne stokrotki, które rosną tam nieopodal? A ptaki, czy słyszy, jak przygotowują się do odlotu do ciepłych krajów? Nie, nigdy nie zauważyłeś tego? Nie zastanawiałeś się jaki ten świat jest piękny w swojej zwyczajności i codzienności? Przecież błękitne morze, palmy, piękna śródziemnomorska roślinności, nie jest nam niezbędna do szczęścia; A gdybym Ci powiedziała, że jutro możesz utracić to wszystko co masz. Że możesz już nigdy nie zobaczyć tego pięknego błękitnego nieba; tych dużych drzew, pod którymi nie raz w gorące dni lata kryłeś swoją głowę; tego śpiewu ptaków, tak niezwykłego i dziewiczego… Czy teraz widzisz, że posiadasz niebywale wiele?; Życie to najcenniejszy skarb, jaki otrzymaliśmy. Wiele osób 80 lat temu straciło go niespodziewanie. A przecież ci ludzie tak samo, jak my mieli plany na przyszłość, tak samo jak my chcieli dalej żyć. Ale los chciał (i ludzie), aby zasnęli na zawsze, by móc spoglądać na nas z góry.






Kultura – czyli klucz do szczęśliwego życia:


            Jak to wszystko ma się do kultury, albo do „Zaklętego łabędzia”? Cóż dzisiejszy wpis to moje rozmyślania i przemyślenia na różne tematy. „Zaklęty łabędź” jest swego rodzaju pretekstem do poruszenia pewnych kwestii. Nie chciałam poświęcić mu całego wpisu, ponieważ nie jestem w stanie dobrze wypowiedzieć się na temat tego przedstawienia. Widziałam zaledwie pół sceny, a to zdecydowanie za mało, by móc w pełni o tym opowiedzieć. Dlatego też powstrzymam się od szczegółowej analizy i skupię się bardziej na kwestiach moralnych, które zrodziły się w mojej głowie właśnie dzięki temu przedstawieniu;

          Kultura, to słowo piękne, posiadające wiele znaczeń. Ta jej wielobarwność jest do tego stopnia wspaniała, że aż postanowiłam umieścić ją w tytule mojego bloga. (O tym dlaczego nazwałam mojego bloga „Kultura w notabene” napiszę innym razem, ale na pewno wcześniej, czy później to zrobię.) Ale w skrócie mówiąc kultura to przede wszystkim ludzie, literatura i sztuka. A więc wszystko co nadaje głębszego sensu naszemu życiu. Wychodzę z założenie, że jeżeli dobrze spożytkujemy nasz wolny czas, to też będziemy w marę szczęśliwi i zadowoleni z naszego życia. Bo w końcu to co robimy po za szkołą/pracą, wpływa na to jacy jesteśmy w tej szkole/pracy; Ale czasami kosztowanie kultury (takiej „prawdziwej”, a nie do końca masowej) wcale nie jest takie proste, szczególnie jeśli mieszkamy na prowincji. Zazwyczaj całe życie kulturalne koncentruje się na większych miastach, rzadko co gości w mniejszych mieścinach. Lecz to oczywiste, ponieważ im większe miasto, tym więcej ludzi, a co za tym idzie, również więcej odbiorców. Na szczęście słowo „większe”, nie jest synonimem słowa „lepsze”. Bo i w naszym rodzinnym miasteczku, czy wsi możemy podziwiać  (zazwyczaj bardziej kameralnie) naszych lokalnych artystów. Wystarczy tylko się trochę bardziej rozejrzeć. Może zapytać kogoś, czy samemu coś zorganizować…
           
            Mieszkam w małym mieście na południu Polski. Do niedawna byłam jeszcze święcie przekonana, że w mojej rodzinnej miejscowości, to się dalej żyć nie da. Bo ani dobrego kina, ani teatru, czy jakiegoś przyzwoitego muzeum, nie można tu znaleźć (na szczęście są, o czym od zawsze wiedziałam, trzy naprawdę dobre księgarnie, w których zazwyczaj nie brakuję dobrych, rozwijających „czytadeł”). Mamy niby dom kultury, ale zawsze myślałam, że oprócz „Wiatraków” (corocznego festiwalu podróżniczego) nic się w nim specjalnie nie dzieje. A tu proszę, weszłam kiedyś na stronę internetową tego centrum kultury i okazało się, że w tym moim małym mieście jedno wydarzenie kulturalne goni drugie. Poszłam więc na jedną, drugą, trzecią rzeczy… Zamierzam udać się na kolejne wydarzenia, które już niebawem mają mieć swoje premiery; Nigdy nie przypuszczałabym, że nie jadąc nigdzie daleko będę miała okazję doświadczyć kultury na naprawdę wysokim poziomie. Całe życie dyskryminowałam moje miasto. Narzekałam na barak możliwości, rozwoju… Prawda jest jednak inna; Popełniałam straszliwy błąd zakładając coś z góry. Kierowałam się absurdalnymi uprzedzeniami, które sama sobie wyimaginowałam. Na szczęście jeszcze stąd nie wyjeżdżam i mam okazję odkupić swoje błędy.
            Dlatego nie nigdy nie dyskryminujcie swojego miasta/wsi, życia… Może i niektórzy żyją lepiej, niż my. Może mają więcej pieniędzy, możliwości, talentów… Ale są również tacy, którzy posiadają jeszcze mniej – a na przykład w porównaniu do nas, potrafią się tym bardziej cieszyć. Więc warto doceniać to co się ma i nie marnować czasu na głupoty (lepiej zanurzyć się w kulturze, a nie w zdradzieckich odmętach Internetu). Bo żyje się tylko raz – i nie wiadomo, jak długo.






W gwoli wyjaśnienia: „Zaklęty łabędź” to widowisko taneczno-muzyczne inspirowane „Jeziorem łabędzim” Piotra Czajkowskiego. 30 sierpnia w Parku Roth można było bezpłatnie podziwiać występ polskich i czeskich tancerzy. To było cudowne przedstawienie, godne sceny nie jednego dobrego teatru. Niech żałują wszyscy ci, którzy z lenistwa, czy też innych powodów nie przyszli na to widowisko; Kultura wszelkiego rodzaju jest cudowna i przepyszna, wystarczy tylko raz ją skosztować, by zakochać się w niej na zawsze.

Komentarze