Joy - czyli jak pracować i nie zwariować




            Praca – dom, sprzątanie – dzieci, zakupy – gotowanie… a gdzie czas na odpoczynek i chwilę relaksu dla siebie? Czyżby grafik zabieganej pani domu nie uwzględniał tych dwóch punktów w swoim napiętym programie? Czasem w zamęcie codziennych czynności zapominamy o sobie. A to nie dobrze, wręcz tragicznie. Bo jak będziemy mogli dbać dalej o innych, skoro najpierw nie zadbamy o siebie?
            Jest jeszcze inna kwestia dotycząca pań, dbających o odpowiednie palenie się ogniska domowego. Przez dziewiętnaście stuleci, a nawet jeszcze dłużej, kobieta nie miała właściwie żadnych możliwości na rozwój; jej ambicje i marzenia zostały stłamszone przez silniejszych, „mądrzejszych” mężczyzn, którzy wyraźnie wytyczyli jej granice, których w żadnym wypadku nie mogła przekroczyć. Bo przecież kobiety to lubią, prawda? Lubią: sprzątać, prasować, gotować, wychowywać dzieci i robić jeszcze szereg przeróżnych czynności, kręcących się głównie wokół domu. Czasami tylko jakaś sąsiadka z naprzeciwka wpadała do swojej koleżanki, na popołudniową herbatkę; wiele kobiet zamożnych zajmowało się głównie przyjmowaniem gości i organizowaniem przyjęć, na które zapraszały ludzi sobie podobnych z wyższych sfer. Ale na szczęście te czasy minęły, choć szczerze mówiąc, niekoniecznie. Dalej kobiety muszą zazwyczaj same zmagać się z szeregiem domowych obowiązków, tylko że teraz nie poświęcają temu całego swojego czasu, tylko dzielą go na: pracę – dom, sprzątanie - dzieci, zakupy – gotowanie…


"Joy” – czyli jak pracować, pracować i… pracować, bez wytchnienia:    


            „Joy” to komediodramat z 2015 roku w reżyserii Davida O. Russella. Film opowiada historię młodej kobiety, samotnej matki, która ciężko pracuję na utrzymanie swojej rodziny. Joy porzuciła studia i swoje marzenia, aby w pełni móc zajmować się domem. Pewnego dnia, kiedy ma już kompletnie dość roli, jaką jej przypadła, wpada na pomysł skonstruowania zupełnie nowego, nowoczesnego mopa. Od tego momentu Joy zaczyna walczy o swoje marzenia, ale również o lepsze jutro dla swojej rodziny.
            Już bardzo dawno chciałam zobaczyć ten film. Zawsze historia w nim przedstawiona wydawała mi się ciekawa i inspirująca. Więc cieszę się, że w końcu miałam okazję skonfrontować moje oczekiwania, wobec tego filmu, z rzeczywistością. Na początku powiem może co nieco o aktorach. Jennifer Lawrence, Bradley Cooper i Robert De Niro, czy ta obsada nie jest już Wam dobrze znana, z chociażby „Poradnika pozytywnego myślenia”? A no tak, najwyraźniej ci aktorzy bardzo się lubią, wręcz chyba kochają, skoro chcą razem zagrać w tylu filmach. Aż trochę szkoda, że w sławnych „Narodzinach gwiazdy” Cooper, nie zaprosił do współpracy swoich dawnych przyjaciół z planu – Lawrence i De Niro. Może wtedy jego reżyserski film był by lepszy; Robert De Niro, Rudy to lekko problematyczny ojciec Joy, który pomimo swojego wieku (i rozwodu) nadal umawia się i romansuje z kobietami. Rudy to postać prawie zła, nieco zgorzkniała, która często daje upust swoim negatywnym emocjom. Niby widać, że kocha swoją córkę Joy, a jednak wydaje mi się, iż trochę bardziej dba o swoje interesy, niż jej dobro. Lecz takie jest życie, nie wszyscy ojcowie ubóstwiają swoje dzieci – niektórzy wolą wziąć rozwód z ich matką i zacząć znowu wszystko od nowa. Postać grana przez Roberta bardzo przypomina jego poprzednią rolę w „Poradniku pozytywnego myślenia”, gdzie również wcielił się w niezbyt czułego, czy miłosiernego ojca; Neil Walker to szef dużej firmy marketingowej, zajmującej się głównie promowaniem i sprzedażą przeróżnych przedmiotów, i gadżetów w Internecie. Walkera poznajemy dopiero w połowie filmu, kiedy to zdeterminowana Joy chce jak najszybciej wypromować swój nowy wynalazek. Neil, czyli w zasadzie Bradley Cooper jest typowym biznesmenem, zabiegającym o interesy firmy, pracującym niemal bez przerwy. Na początku nie jest jakoś szczególnie chętny do wypromowania wynalazku Joy, dopiero kiedy kobiecie, dzięki swojej upartości i pewności siebie, udaje się go przekonać, zaczyna angażować się w to całe przedsięwzięcie. Pokazuję Joy, jak działa firma, potwierdza jej skuteczność… Joy jest zachwycona możliwościami tej organizacji, chyba po raz pierwszy zaczyna wierzyć w sprzedaż swojego wynalazku. Lecz nic nie jest tak kolorowe, jak przedstawia to Neil… Bradley Cooper gra w tym filmie rolę drugo, a może nawet trzecioplanową. Jest „grzecznym” biznesmenem, który nawiązuję z Joy relację czysto zawodową, ewentualnie przyjacielską (więc nie macie co liczyć na kolejny romans Jennifer z Bradleyem). Neil Walker jest bardzo neutralny, ani to zły, ani dobry charakter tej opowieści. Cooper nie zagrał tutaj jakoś rewelacyjnie; był, tak samo jak Lawrence w filmie „Do szaleństwa”, rekwizytem, bez którego teoretycznie można by było się obejść.
            Zatrzymajmy się teraz dłużej na postaci Joy, która jest najlepiej zarysowanym charakterem w tym filmie. Na początku zaznaczę, że Jennifer w roli samotnej, młodej matki, ciężko pracującej na utrzymanie rodziny, spisała się świetnie – nic dodać, nic ująć; Joy, tak jak my wszyscy, miała w dzieciństwie swoje plany i marzenia. Już wtedy je powoli realizowała, budując przeróżne figurki z papieru. Była dzieckiem wspaniałym, niemal wyjątkowym – uczyła się świetnie; nigdy nie sprawiała żadnych większych problemów. Jej babcia, Mimi już od najmłodszych lat, karmiła ją nadziejami, jakoby w przyszłości Joy dokona pięknych, niezwykłych rzeczy. Kto wie, może i ostatecznie miała rację… Joy dorastała, zamieniała się z młodej dziewczynki w dorosłą kobietę; Pewnego dnia przypadkiem na imprezie spotkała swojego przyszłego męża, Tonyego. Tony młody, przystojny muzyk zauroczył ją swoimi wielkimi marzeniami, ambicjami, talentem… Wkrótce młodzi kochankowie wzięli ślub, a później rozwód. Bo nie wszystko w życiu jest takie piękne i wspaniałe, jakbyśmy chcieli. Tak o to Joy została sama z dziećmi i pogrążoną w otępieniu matką (na dodatek miała jeszcze swojego byłego męża na karku, który nie wyprowadził się z ich domu, tylko zamieszkał w piwnicy). Ta przemiana, która na przestrzeni lat zaszła w życiu Joy jest diametralna. Aż trudno uwierzyć, jak szybko na rzecz czegoś innego można porzucić swoje plany i marzenia z przeszłości. Ale tak się stało. I trwało to, i trwało o wiele za długo, niż powinno. Lecz czasem w naszym życiu przychodzi taki moment, w którym dosłownie wszystko zaczyna zwalać nam się na głowę – wtedy dopiero widzimy, jak daleko jesteśmy od złotego środka harmonii. Stworzenie czegoś, pretekst do przeniesienia się do innego świata, to początek czegoś nowego. Nowej, krętej drogi ku lepszej przyszłości. A Joy potrzebowała zmiany, bo pracowała i pracowała bez wytchnienia przez wiele, wiele lat. Cud, że tak długo wytrzymała… Ale zawsze można zmienić kurs i na powrót wrócić na właściwy tor. Po tylu latach obsesyjnego zajmowania się innymi, to trudne, lecz konieczne. Jak tego dokonać, jak zerwać ze złymi nawykami? To proste. Trzeba postąpić, jak Joy – wziąć kredki, pustą, białą kartkę papieru i zacząć tworzyć, nie pozwalając nikomu na zniweczenie swoich nowych, właściwych marzeń.


"Joy" – czyli jak pracować i nie zwariować:   


            Joy stworzyła nowy model mopa. Na początku nikt w nią nie wierzył, ba nawet nie rozumiał fenomenu jej wynalazku. Lecz Joy, uparta do szpiku kości nie poddawała się. Parła na przód pewnym krokiem, nie bojąc się postawić wszystko na jedną kartę. Jej przyszłość (jak również i przeszłość) nie była usłana różami. Na jej drodze pojawiał szereg różnorakich trudności, które omal nie doprowadziły do kompletnego bankructwa Joy. Ale biznes, to biznes – on rządzi się swoimi prawami. Czasami trzeba być bezwzględnym, odpowiedzieć „tak” na trudne bezkompromisowe pytanie; „Stoisz w pokoju, a na stole leży pistolet. Oprócz ciebie w pokoju znajduje się twój konkurent. Może przetrwać tylko jedno z was. Sięgasz po broń? – pyta bezlitośnie Trudy - Sięgam – odpowiada pewna siebie Joy.” I takiej odpowiedzi wymaga od nas świat. Oczywiście, nie musimy jej udzielać, ale przecież sukcesu wcale też nie musimy osiągnąć. Siły, zdecydowania i determinacji nie można zastąpić elokwencją, kompromisem, czy czymkolwiek innym. Musimy sięgnąć po broń, aby coś osiągnąć.
            Joy patrzyła, jak powoli małymi kroczkami tworzy się jej imperium. W pewnym momencie uświadomiła sobie, że nie może już więcej polegać na swojej rodzinie, ani nikim innym – tylko ona sama wiedziała, czego tak naprawdę chcę. A skoro tylko ona wiedziała, tylko ona robiła, to też tylko ona czerpała zyski.
            Kluczem do efektownej pracy, jest robienie tego, co się kocha. Bo kiedy każda sekunda i minuta pracy sprawia nam przyjemność, to łatwiej nam jest znosić obopólne zmęczenie, jeśli wiemy, że to co robimy jest dla nas ważne – ogólnie potrzebne. Ale jeśli robimy coś na przekór sobie, to niezależnie od tego ile nam za to płacą, będziemy się czuli zmęczeni i zniechęceni, ponieważ nie będziemy zadowoleni, że nasze życie potoczyło się tak, a nie inaczej. A mogłem wtedy zaryzykować, pomyślimy nie raz, patrząc z żalem na osoby realizujące się zawodowo. Bo można robić to co się kocha i zarabiać tyle, na ile się zasługuję. Oczywiście nie można w tym wszystkim zapomnieć o odpoczynku. Bez niego, nawet robiąc coś, co sprawia nam przyjemność, można popaść w obłęd; Oto drugi potrzebny klucz – odpoczynek i czas zarezerwowany tylko, i wyłącznie dla siebie. Istnieje jeszcze trzeci, chyba najważniejszy klucz – odwaga.


"Joy" – czyli jak odważnie pracować na swoich warunkach:     


            Kobiecie nigdy nie było łatwo pogodzić życie rodzinne z zawodowym. Zawsze coś stało jej na drodze do tej pożądanej harmonii. Bo, jak nie seksistowski szef, to mąż narzekający na marną opiekę dziećmi. Dlatego czas skończyć z oczekiwaniami, jakie ma wobec nas świat, z zasadami, które nas ograniczają. Pora stworzyć coś od początku do końca, zrobić to samemu na swoich warunkach. Czasami trudno nam naśladować Joy, zaryzykować wszystko, tak jak ona. Bo dom, rodzina, dzieci, a przede wszystkim bezlitosny, konsumpcyjny rynek. Nie każdemu, początkującemu w tej branży udaje się przetrwać pierwszy sztorm; rollercoaster wzlotów i upadków. Ale nigdy się nie przekonasz, jeśli nie spróbujesz. Możesz męczyć się tak dalej do końca swojego życia, lub zrobić coś szalonego, coś o czym od dawna marzyłaś. Jeżeli dalej nie wierzysz w swojej możliwości, to koniecznie zapoznaj się z ogólnopolską akcją Coca-Coli „Sukces to ja” – znajdziesz ją tutaj .


            Bądź, jak Joy – nie bój się świata i swoich marzeń. Pamiętaj: „Gdy ludzie się bogacą, często zaczynają inaczej myśleć. Zawdzięczamy wszystko ciężkiej pracy, cierpliwości i pokorze. Dlatego nie myśl, że świat jest Ci coś winien. Bo tak nie jest. Nic Ci się od niego nie należy.”


Jesteś tym na co osiągniesz i tym na co sobie zapracujesz; Jesteś tym, kim jesteś – kim możesz być i kim już na pewno nie możesz się stać. To Ty i ja – czyli my wszyscy. Dotyczą nas te same zasady. Bo gramy w tę samą grę – w jedną skończoną grę, którą jest życie.

 

Komentarze