Kultura wysokich gór i lazurowego morza


           


           Trudno mówić jednoznacznie o kulturze. Bo kultura, to taki indywidualny „stwór”, który o każdej rzeczy, w naszym skomplikowanym, nowoczesnym świecie, ma inne zdanie. Ale w tym całym zagmatwanym systemie pewne jest jedno: istnieją rzeczy bardziej i mniej kulturowe. Lecz abstrahując od tego, chciałabym dzisiaj porozmawiać o kulturze narodu – bo takowa na pewno istnieje. Zastrzegam już na samym początku, że moje dalsze słowa, to tylko (bądź aż) owoce mojej wnikliwej obserwacji. Postaram się w jasny i przejrzysty sposób przybliżyć Wam najczarniejsze odmęty duszy Chorwatów i Chorwatek; a tak naprawdę, postaram się stworzyć, najbardziej subiektywny na świecie przewodnik po chorwackiej kulturze.
            Za górami, za lasami i jeszcze za siedmioma morzami, żyła sobie Chorwacja. Ten kraj, można było nazwać (europejską) stolicą całego świata. Było tam wszystko, a w zasadzie byli tam wszyscy. Przechadzając się po pięknym wybrzeżu, tego wspaniałego kraju, można było spotkać różnych ludzi, z różnych światów. Byli tam Włosi, Polacy, Niemcy, Czesi… i jeszcze sporo, tego naszego europejskiego ludu. Ci wszyscy obcokrajowcy osiedli na pewien czas, na pięknym, kamienistym brzegu Adriatyku. Stworzyli tam coś nowego – nowy naród eksplorujących turystów, którzy przywieźli ze sobą nie tylko kilka walizek przydatnych „duperelów”, ale również emocjonalny bagaż kultury swojego narodu.



Wpływy gości z zagranicy, a kultura chorwacka:


Chorwacja to jeden z tych turystycznych krajów, które bez rzeszy napływających gości z zagranicy, nie potrafią się obyć (notabene, jestem bardzo ciekawa, jak po sezonie prezentuje się ten kraj). Z tego powodu Chorwaci dbają o swojego klienta. Na ogół ta „troska” jest bardzo miła i przyjemna, szczególnie jeśli chcemy się czegoś dowiedzieć, a boimy się zapytać o to wprost. Ale zdarzają się zbyt nachalni sprzedawcy, którzy dosłownie próbują wcisnąć turyście towar – szczególnie nie polecam targów, ja osobiście czuje się na nich zbyt osaczona.
            Wpływ gości z zagranicy w kulturze chorwackiej jest ogromny. Czasami, kiedy spacerowałam wąskimi uliczkami jakieś nadmorskiej miejscowości, miałam wrażenie, że Chorwacja się dosłownie sprzedała. Szczególnie dominował włoski styl, który można było spotkać niemal na każdym kroku – włoskie jedzenie, ubrania, biżuteria, architektura, zabytki… i oczywiście (stereotypowi) głośni Włosi; A po za tym praktyczny brak jakichkolwiek oznak „normalnego” chorwackiego życia. Tak jakby życie przez cały rok w tym kraju kręciło się tylko i wyłącznie wokół turystów. Nie wykluczone, że po prostu nie zauważyłam tego „ukrytego” życia mieszkańców. Ale naprawdę na mój dziesięciodniowy pobyt w Chorwacji, w którym zwiedziłam siedem, wcale nie aż takich małych miasteczek, zauważyłam zaledwie dwie szkoły – żadnego kina, teatru, galerii handlowej, czy jeszcze jakieś innej instytucji, z której korzysta się przez cały rok, a nie tylko w trakcie sezonu.
            Lecz pomimo braku tego indywidualizmu, bardzo podobała mi się ta wielokulturowość. W takich miejscach czuję, że nie muszę jeździć od kraju, do kraju, aby przekonać się o różnorodności ludzi z całego świata.



Klimat:


            Nie od dzisiaj wiadomo, że słowa „kultura” i „klimat”, nie łączy tylko ta sama pierwsza litera. Te „rzeczy” są ze sobą bardziej związane, niż z pozoru mogłoby nam się wydawać. W końcu stereotypowo, Anglicy są flegmatyczni, ponurzy i zimni, niczym kapryśna angielska pogoda. Z kolei jadąc bardziej na południe, możemy spotkać weselszych, powolniejszych i bardziej uśmiechniętych mieszkańców, którzy często swoim zachowaniem przypominają świecące na niebie słońce. Oczywiście to jedynie nic nie warte stereotypy, które jednak, paradoksalnie można zauważyć w wymienionych krajach.
            W wypadku Chorwacji, klimat bardzo dobrze wypłynął na jej kulturę. Chorwacji są, zazwyczaj przepełnieni pozytywną energią - nie raz podziwiałam optymizm cały dzień pracujących sprzedawców. 





Turyści:


            Ustaliliśmy już, jaki wpływ mają goście z zagranicy na kulturę chorwacką, wobec tego kogo, wśród tej masy zmieniających się ciągle ludzi, jest najwięcej? Z moich obserwacji wynika, że najczęściej Chorwację odwiedzają Niemcy i Austriacy. Zaraz po nich na drugim miejscu są Polacy, za nimi Włosi, później Słoweńcy, Anglicy i Słowacy. Oczywiście zdarzają się również inni goście, ale nie przyjeżdżają oni do Chorwacji masowo.
            Każdy człowiek jest inny, każdy ma również inne zwyczaje i sposób bycia. Spotkałam na swojej drodze wielu różnych turystów i czasami zachowanie któregoś z nich, skłoniło mnie do ciekawych refleksji. Na przykład raz, spacerując wąskimi uliczkami Rovinji, dostrzegłam pewnego mężczyznę, który zobaczywszy porzuconą, bezpańską gazetę, leżącą na ziemi, natychmiast ją podniósł i wyrzucił do kosza. Zrobił to tak po prostu, bez jakiekolwiek zastanowienia. Bardzo mnie to zaskoczyło, ponieważ ja również widziałam, ten walący się po chodniku śmieć, ale w ogóle do głowy mi nie przyszło, aby go wyrzucić; Cieszę się, że ciągle, dzięki postawie innym, mogę dowiedzieć się czegoś nowego o sobie. Tym bardziej w kwestii ekologii, ponieważ już od dłuższego czasu interesuje się tym tematem i każdy, choćby mały krok w stronę ochrony środowiska, napawa mnie entuzjazmem.  
            Warto obserwować ludzi, szczególnie odmiennej narodowości, niż nasza. Warto zastanawiać się nad ich zachowaniem i zwyczajami. Bo czasami tylko porównując się z innymi, jesteśmy w stanie dostrzec nasze błędy, czy uchybienia. 





Ekologia:



            W tym roku zauważyłam, że Chorwacja jest dużo bardziej ekologicznym krajem, niż mi się wcześniej wydawało. Ba! Myślę nawet, że w tej kwestii znacząco prześcignęła Polskę.
            Kiedy w Polsce wejdziemy do sklepu, po prawej i po lewej stronie możemy zauważyć plastik, plastik, plastik… W Chorwacji natomiast: śmietana w kartonie, płatki śniadaniowe w kartonie, dużo pięcio, sześciolitrowych butelek na wodę (niestety dalej plastikowych, ale lepsza jedna duża butelka, niż zgrzewka mniejszych) oraz śmietanka do kawy w szkle. Lecz to jeszcze nic – najbardziej zaskoczyłam się, kiedy w supermarkecie zobaczyłam zwrot plastikowych butelek. Nie miałam pojęcia, że w Chorwacji przyjęto tę wspaniałą zasadę.   
            W gąszczu tych optymistycznych informacji, nie można zapomnieć, że ważniejsze od przepisów prawnych, czy decyzji producentów, jest nasza osobista postawa, dzięki której możemy pozytywnie wpływać na środowisko. Chorwaci wcale nie są wyjątkowi, albo jakoś szczególnie inni, niż my. Oni po prostu chcą dbać o swój skrawek ziemi, o swój kraj (oczywiście wielu Polaków również to robi, podziwiam ich za to).
Wierze, że w Polsce może być tak czysto, jak w Chorwacji. Że wspólnymi siłami uda nam się coś zmienić. Że potrafimy walczyć o naszą planetę, tak mocno, jak walczyliśmy o naszą wolność.


Literatura, kultura i popkultura:


            Byłam dwa razy w Chorwacji i niestety muszę powiedzie, że w przeciągu tych dwóch wyjazdów, ani razu nie widziałam, żadnej księgarni, czy jakiegoś firmowego sklepu z książkami. Przyznaję zauważyłam sklep papierniczy (ze szkolnymi przyborami i popularnymi powieściami) i jedną bibliotekę. W moich oczach te obserwacje, to obraz nędzy i rozpaczy. Dobrze, wiem, że nawet jeśli zauważyłabym jakieś większe „zgromadzisko” książek, na pewno nic bym nie kupiła (co najwyżej popodziwiałabym piękne okładki). Ale nie szukałam takich sklepów dla wzbogacenia swojej kolekcji. Nie, poszukiwałam symbolu, który uradowałby moją duszę. Bo czy nie każdy zagorzały czytelnik, cieszyłby się, gdyby odkrył, że jemu podobnych, jest na świecie dużo więcej, niż mu się wydawało? Oczywiście, że by się cieszył. Wręcz zmotywowało by to go do pochłaniania, co raz to większej ilości książek;
            Niestety poziom czytelnictwa w Polsce jest również niewysoki – rozleniwionej społeczności XX wieku, zwyczajnie nie chce się ruszyć głową. Ale przynajmniej będąc na wakacjach nad polskim morzem, wiele razy miałam okazję być w takich charakterystycznych żółtych namiotach, w których masowo sprzedawano książki (zazwyczaj po promocji, w przystępnej cenie);
            Za to w Chorwacji (jakoby w równowadze) świetnie rozwija się „przemysł” muzyczny i filmowy. Miałam okazję być na dwóch wspaniałych mini koncertach, które pokazały mi, jak ważne jest smakowanie kultury – szczególnie na wakacjach. Cieszę się również z festiwali filmowych, które odbywają się co roku na Istrii. Niestety nie załapałam się na żaden z nich, ale już sam fakt egzystencji tego, napawa mnie entuzjazmem. 




Podsumowując: po przeczytaniu tego wpisu, można dojść do kilku wniosków. Po pierwsze na kulturę danego narodu składa się wiele czynników. Po drugie, każdy może nieco inaczej definiować słowo „kultura”. I po trzecie warto obserwować świat; zrobić sobie wakacje od wiecznego przeglądania Instagrama, Facebooka… i żyć realnie, a nie wirtualnie.
Mam nadzieje, że będąc w przyszłości w Chorwacji (czy gdziekolwiek indziej) będziecie bacznie obserwować świat. Gwarantuje, że warto.     

Komentarze